Ostatni pełny tydzień lipca nie wnosi zasadniczych zmian na rynku pracy, chociaż szczytowy okres zapotrzebowania na pracowników już mija. W lipcu zanotowaliśmy 82% średnie zapotrzebowanie przez firmy budowlane na robotników. Jak dotychczas było to największe zapotrzebowanie w tym roku. Minimalnie większa niż w ubiegłym miesiącu była za to liczba pracowników gotowych podjąć prace. Różnica między zapotrzebowaniem, a podażą była największa w tym roku ( wykres różnic między podażą, a popytem na pracowników ). Kryzys kadrowy w budownictwie trwa więc w najlepsze i w kolejnym miesiącu najprawdopodobniej sytuacja kadrowa firm się nie poprawi. W stosunku do ubiegłego roku lipiec wygląda gorzej dla firm z powodu mniejszego bezrobocia średniorocznego. Największe zapotrzebowanie na pracowników w lipcu zgłaszały firmy wykończeniowe i murarsko-zbrojarskie, a pracowników brakowało prawie we wszystkich firmach. Bardzo wysokie zapotrzebowanie na pracowników występowało także w firmach dociepleniowo-elewacyjnych i tynkarskich. Najmniejsze zapotrzebowanie zgłaszały firmy ogrodnicze, ale i tu aż 74% firm było gotowe zatrudnić pracownika. Największe regionalne potrzeby zatrudnienia pracowników przejawiały firmy z województwa mazowieckiego ( rejon Warszawy ), ale także z województw małopolskiego i śląskiego. Niskie zapotrzebowanie (ok 40% firm) zgłaszały te z województw świętokrzyskiego i lubelskiego. Dla tych najsłabszych regionów i tak rynek pracy zgotował pozytywną rewolucję. Nadal utrzymuje się większa liczba chętnych do pracy w budownictwie niż w czerwcu, ale zapotrzebowanie na robotników wzrosło o ponad 10% . Szczyt urlopowy rozpoczyna się dopiero teraz. Firmy budowlane przechodzą prawdziwy horror kadrowy nie do pozazdroszczenia. Niestety był on zapowiadany już w zeszłym roku, a nie wszystkie firmy były w lipcu na to przygotowane.....